|
Forum Fantasy Czyli wszystko o świecie fantasy...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Grim
Paladyn
Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Doliny Górniczej w Khorinis
|
Wysłany: Sob 20:11, 15 Wrz 2007 Temat postu: D&B- Drużyna&Bard lub Bard i s-ka ;) |
|
|
No, pokrytykowałem już was teraz wasza kolej. Oto moje opowiadanie rozdziałl pierwszy - czytajcie i komentujcie! :
Za małym, drewnianym stolikiem chyliła się odziana w zielone, obszerne szaty postać. Pokój w którym przebywała był mały, ciemny i zakurzony. Gdzie niegdzie walały się oprawione w podniszczoną skórę grube tomiszcza, pokryte warstwą brudu, jak gdyby zostały już dawno zapomniane przez właściciela. Podłoga stanowiło klepisko, a okna zdawały się trzymać tylko dzięki kilku niestabilnym badylom i sporej dawce szczęścia. Ściany wykonane z omszałego kamienia zdobiły skóry dzikich zwierząt. W kącie stał zasuszony szkielet, a na kilku nielicznych półeczkach, stały słoje wypełnione niezidentyfikowanym płynem, w których pływały różne zamarynowane części ciała. Pokój, pomimo niedbałości wykonania sprawiał przytulne wrażenie dzięki miękkiemu światłu świec, które unosiły się kilka metrów nad ziemią. Oprócz stolika, pary krzeseł i kilku zwijanych posłań w pokoju można było też spostrzec mały regał wypełniony najróżniejszymi książkami. Mag przetarł ze znużeniem głęboko osadzone oczy, prostując się i przeciągając swoje strudzone ciało. Odgarnął długie srebrne włosy za wyraźnie spiczaste uszy i przeczesał palcami rzadką kozią bródkę. Nagle rozległo się trzykrotne pukanie. Błyskawicznym ruchem sięgnął po swój sękaty kostur jednocześnie gasząc świece za pomocą krótkiego magicznego gestu, po czym przylgnął plecami do ściany prostopadle do drzwi. Jego oczy prędko przywykły do powstałej ciemności. Drzwi błyskawicznie się otworzyły uderzając go prosto w duży, orli nos. Osunął się z wolna wydając z siebie przeciągły jęk. Przez drzwi przeszedł wysoki, szczupły mężczyzna patrząc na maga z szyderczym uśmiechem, godnym wyjątkowo podłego gada. Nie wątpliwie zaliczał się podobnie jak i druid do półelfów, o czym świadczyła choćby, jego nieco egzotyczna uroda. Ubrany był w bawełniany luźny strój z zieloną kamizelą z postawionym na sztorc kołnierzem. Przez ramiona miał przewieszone ukośnie dwa skórzane pasy. Na jednym dyndała hebanowo czarna lutnia, na drugim - mała skórzana sakwa, wypełniona przeróżnymi duperelami. Na nogach miał wysokie skórzane jeździeckie buty, zaś u pasa wisiały mu spory gąsior cały poplamiony winem, co dość wyraźnie wskazywało na upodobania właściciela, oraz dwie pochwy, w które wetknięte były wyjątkowo długie sztylety.
- Nigdy nie stawaj pod drzwiami, chyba, że lubisz jak twój nos przypomina skwaszony pomidor – rzekł filozoficznie bard, podając mu rękę. Mag tylko stęknął niewyraźnie, przyjmując niechętnie pomoc. – Czemu u diabła potraktowałeś mnie jak jakiegoś złodziejaszka? Przecież mieliśmy umówiony sygnał. Miałem zapukać trzy razy.
- Taa... – mruknął – wybacz Grim, zapomniałem o tym. To te księgi tak mnie pochłonęły. Ale z praktycznego punktu widzenia potraktowałem cię odpowiednio. Wciąż się dziwię, dlaczego moja sakiewka, wciąż tkwi przy mnie – dodał cierpko.
Grim wykrzywił chytrą podłużną twarz w bezczelnym uśmiechu, skubiąc krótką bródkę która porastała jego szpiczasty podbródek.
- Nie śmiałbym okradać, tak czcigodnego druida – powiedział chyląc się w przesadnym ukłonie i zdzierając z głowy wysoki kapelusz ozdobiony bażancim piórkiem, ukazując gęstą potarganą blond czuprynę. – Zresztą na co mi te kilka marnych sztuk złota, których skąpisz nawet na piwo, co Elenil?
Mag machnął zdegustowany ręką ruszając w kierunku biurka. Magicznym gestem pozapalał ponownie świece i usiadł na prostym stołeczku, przebierając palcami w powietrzu, po czym sięgnął po uprzednio przeglądaną księgę.
- Nie mogę zrozumieć co cię tak w nich zaciekawiło – zapytał Grim podchodząc do druida i spoglądając mu przez ramię w tekst.
- To książki poświęcone magii, mój drogi – odparł Elenil, najwyraźniej rozkoszując się niewiedzą barda. – nie na twój prosty rozum. – Trubadur skrzywił się nieznacznie ale puścił mimo uszu tę uwagę.
- Co w nich takiego wyczytałeś?
- Hmmm... - mruknął druid. - Dowiedziałem się z nich całkiem sporo o dawnym właścicielu tej chatki. Odnalazłem między innymi jego dziennik. Okazuje się, że był czarodziejem. Konkretnie nekromantą.
- Nekromantą? – zdziwił się bard. - No cóż. Właściwie to by tłumaczyło dlaczego to zombie i ghule ciągną tu jak do ziemi obiecanej. Cuchnie tu śmiercią i rozkładem na kilometr. - Skrzywił się i usiadł na posłaniu które leżało w kącie, opierając się o kamienną ścianę.
Druid obrócił się i spojrzał chmurnie na barda.
- Ba! Nie było by nas tutaj gdybyś nie uparł się żeby przeszukać ten pobliski cmentarz.
Trubadur zlekceważył go, odchylił głowę do tyłu i począł brzdąkać na lutni. Po chwili milczenia odezwał się.
- Zgoda, masz rację. Słyszałem, że pochowali tu dawno temu jakiegoś szlachcica, wybacz ale moja sakiewka od dawna świeci pustką. Nie miej mi tego za złe. Skąd miałem wiedzieć, że przywitają tu nas z otwartymi, zgniłymi ramionami?
Druid westchnął.
- Cóż. Faktycznie nie mogę cię o to winić. Lecz twoje pobudki nie były szlachetne. Bard parsknął nieszczerym śmiechem.
- Przestań! Zaczynasz gadać prawie jak Hagen. Jeszcze trochę i też przestaniesz brać pieniądze, pieprząc, że to wbrew twemu honorowi. Cholerny paladyn. Czemu w ogóle pozwoliliśmy mu do nas dołączyć?
Elenil zmarszczył gęste brwi.
- Po pierwsze - warknął, zaciskając kwadratową szczękę - ten cholerny paladyn to mój dobry znajomy. A po drugie, w drużynie powinien być ktoś kto potrafi machać toporem, a nie tylko wyć, jak nie przymierzając pijany gnom.
Urażony bard, wycelował nos w sufit i nie odezwał się już ani słowem. Po krótkiej chwili rozległo się krótkie, trzykrotne pukanie. Przez drzwi wpadł masywny, okuty w pełny, stalowy pancerz płytowy, rycerz.
- Hagen! - krzyknął druid zrywając się ze stołka i podbiegając do nieruchomego ciała. – Czy on...
- Żyje - odparła krótko niewysoka, młoda kobieta przechodząc z gracją, nad nieprzytomnym paladynem.
Elenil odetchnął z ulgą.
- Czemu tak długo was nie było Kasandra? Grim wrócił tu już kilka minut temu.
Dziewczyna oparła smukłe dłonie na kształtnych biodrach. Odziana była w powłóczystą, oliwkową suknię. Na szyi wisiał jej rubinowy medalion, który pocierała z irytacją. Zmierzyła barda wściekłym spojrzeniem.
- Ha!- parsknęła czarodziejka, odrzucając długie pozwijane w luźne loki włosy z pyzatej, ładnej twarzy, w tej chwili wykrzywionej w grymasie wściekłości - To by się akurat zgadzało. Jak tylko zauważył tego pieprzonego Ducha Głodu, to od razu spierniczył do chaty!
Trubadur uznał, że musi cos powiedzieć.
- Wcale nie spierniczyłem! Ja tylko...wy...wycofałem się żeby osłaniać tyły – wymamrotał niemrawo.
- Mhm. Jasne – sarknęła Kasandra. - Nieźle je ubezpieczałeś w tej chacie.
- Chwileczkę... Duch Głodu!? - krzyknął zdziwiony Elenil. - To jakim cudem daliście mu radę!? Przecież takie bydlę jest w stanie rozszarpać cały oddział Straży Świątynnej, nie mówiąc już o trójce, przepraszam - spojrzał wymownie na barda - dwójce ludzi.
- Taak... - prychnęła czarodziejka - cóż, znasz Hagena, jak tylko go zobaczył, to od razu się na niego rzucił z krzykiem, wrzeszcząc coś o Bogach co go za ubicie tego szkaradztwa, nagrodzą – powiedziała patrząc z politowaniem na nieruchomego Paladyna.
- Normalnie, chciałam spieprzać, tak jak i Grim, ale uznałam, że nie mogę go tak zostawić na pastwę losu. Wszędzie, zombie rozumiesz, a ten rzucił się na to bydle sam z mieczem. Ja mu mówię: „Hagen! Uciekaj, nie dasz mu rady!” a on tylko: „Haaaaaaaaaa!!! Giń, pieprzona poczwaro!!! Ukorz się przed świętym symbolem!!!”. I wyciągnął jakiś śmieszny krzyżyk, i z nim ruszył na to bydlę. No, Duch Głodu, oczywiście nie ukorzył się przed świętym symbolem, tylko walnął go w łeb tak mocno, że ten pofrunął chyba z pięć metrów wzwyż i drugie tyle w dal. Myślałam, że nie będzie już co po nim zbierać, ale Hagen ma końskie zdrowie. Naturalnie nic mu się nie stało, ani zadrapania na zbroi, tylko przytomność stracił. Pobiegłam do niego i teleportowałam nas spowrotem do chatki. A przynajmniej tak chciałam, ale chroni ją chyba jakieś zaklęcie, dlatego wylądowałam tuż przed nią. No i tak go tutaj dowlokłam. Mam nadzieję, że masz choć trochę energii, Elenil, bo ja jestem kompletnie wyczerpana i już nie dam go rady uzdrowić.
- Spokojnie – odparł druid - uleczę go. Ale ty lepiej idź i wypocznij. Jutro czeka nas ciężki dzień.
Czarodziejka skinęła głową i podeszła do swego posłania ostentacyjnie ignorując nieme przeprosiny barda. Cóż, pomyślał Grim, przejdzie jej. Kasandra odwróciła się do niego plecami, zwijając się w kłębek w swoim posłaniu. „ Mam też nadzieję” – myślał przewracając się na wznak i zakładając sobie ręce pod głowę - „że kiedy Elenil mówił, że jutro czeka nas ciężki dzień, to nie miał na myśli ponownej przeprawy z tym bydlakiem. Cholerny Hagen. Po co on się w ogóle rzucał na tego Ducha Głodu. Ci biedni Paladyni muszą być chyba pozbawiani mózgów, w tych swoich klasztorach” – pomyślał jeszcze i zasnął. Druid zabrał się za leczenie nieprzytomnego rycerza. Jego ciche inkantacje z czasem uśpiły także rozbudzoną i wściekłą jeszcze na tchórzliwość trubadura Kasandrę. Gdy skończył, ułożył sztywnego jak kłoda rycerza, a następnie sam położył się na swoim posłaniu i zgasił zaklęciem świece.
No i co myślicie? Kontynuować?
Sporo czasu już minęło, no ale macie. Długo wyczekiwana częśc druga.
************************
- ŚMIERĆ TRUPOSZOOOOOOOM!!!! – ryczał paladyn rozrąbując na pół dwóch nieumarłych którzy, próbowali niezdarnie uchylić się przed ostrzem ciężkiego miecza.
Hagen tańczył po polu bitwy w śmiertelnym wirze, porywając swoich przeciwników w morderczy rytm. W powietrzu fruwały odrąbane członki (ciała, żeby nie było ) i wirowały gnijące flaki. Co jakiś czas, pole bitwy eksplodowało oślepiającym, świętym światłem zmieniającym żywe trupy w proch. Powietrze rozrywały też błyskawice, raz po raz bijące ze złożonych w magicznym geście dłoni czarodziejki, smażąc plugastwo. Jej ciało spowijała lodowa aura, dotkliwie raniąc wrogów, którzy byli na tyle głupi by się do niej zbliżyć. Z krwiożerczą dokładnością usuwała wchodzących pod jej skrząca się linię strzału. Obok niej, Elenil pod postacią ogromnego niedźwiedzia siał postrach rozszarpując powolnych zombiaków na kawałki. Długimi zakrzywionymi pazurami przecinał powietrze ze złowieszczym świstem, zagłębiając je z mdlącym cmoknięciem w nieświeże ciała i rozrywając je na ohydne ochłapy. Jego długie zakrwawione kły wbijały się w czaszki nieumarłych, z siłą je rozłupując. W jego zwierzęcych oczach szalała dzika radość płynąca z rzezi. Trzymając się ostrożnie na uboczu, śpiewał bard. Wspomagał przyjaciół pieśnią wlewając w ich serca odwagę (w sumie nikt nie zwracał uwagi na jego wycie, jednak wszyscy byli tak zaabsorbowani walką, że nie mieli już siły powiedzieć mu żeby się zamknął). W końcu, udało im się. Wszędzie wokoło leżały już całkiem martwe trupy. Pozostał już tylko jeden – boss. Wielki, potężny – DUCH GŁODU!!!
- Czas ukatrupić trupa – rzekł filozoficznie Hagen obcierając miecz z krwi, o spodnie pobliskiego zombie.
************************
I oto stał przed nimi potężny Duch Głodu. Jego rozlazłe cielsko emanowało falami obrzydliwego smrodu zgniłego jedzenia i rozkładających się zwłok. Jego olbrzymia rozciągnięta ponad naturalną miarę paszcza wypełniona była rzędami małych ostrych zębów. Jego wielkie, krępe łapy zakończone krótkimi czarnymi pazurami rozdzierały mięso jelenia które następnie pakował sobie do ohydnie obciekającej śliną gęby. Hagen uniósł powoli głowę, znad pół zwiędłego krzaka, obserwując uważnie ruchy kreatury. Wreszcie stwór obrócił się powoli, odsłaniając szerokie plecy. Paladyn uśmiechnął się krwiożerczo i skinął głową, dając znak do ataku kulącej się opodal reszcie drużyny.
- DO BOJU, BRACIA!!! – ryknął rozdzierająco, wybiegając zza krzaka i szarżując na Ducha Głodu z obnażonym wielkim, obustronnym mieczem.
- I siostry – dorzuciła Kasandra, wyciągając opalizującą różdżkę i miotając błyskawicą.
- Za Ehlonnę! – krzyknął mężnie Elenil tworząc ogromną kulę ognia którą cisnął w nieumarłego.
- Za to, żebyś sobie poszedł... – wyszeptał słabo Grim strzelając z lekkiej kuszy.
Jako pierwsza, dosięgła stwora Kasandra, pokrywając jego ciało oślepiającymi iskrami. Następnie dopadł go Hagen, z okrzykiem: „ŻRYJ TO!!!” wbijając mu miecz w zad. Jednak pokrywająca ciało bestii elektryczność, nie zdążyła się jeszcze rozładować. Metalowe ostrze przeniosło błyskawicę, która przeskoczyła następnie na jego przymały pancerz. Hagen ryknął rozdzierająco, smażony prądem, jednak wciąż nie puszczał miecza. Grim spudłował. Następnie Hagena dosięgła ognista kula druida. Paladyn wrzasnął gdy jego pancerz rozgrzał się do straszliwej temperatury, zmieniając go w pieczyste.
- Ups... – powiedzieli jednocześnie Elenil i Kasandra.
Rozwścieczony Duch Głodu, pognał w ich kierunku, wgniatając ich w ziemię i zmieniając w krwawą miazgę. W końcu odwrócił się powoli do przerażonego barda. Grim przełknął ślinę. Uniósł powoli w drżących rękach załadowaną kuszę. Nie zdążył. Duch, dopadł go, ściskając go silnie obiema łapami. Bard zawył z bólu. Na próżno. Teraz już nikt nie mógł mu pomóc. Stwór rozwarł potężne pełne ostrych zębów szczęki i wgryzł się w głowę barda, zagłuszając jego ostatni pełen rozpaczy krzyk...
************************
Grim obudził się z przerażeniem. Wyblakłe słońce, którego pozbawione ciepła promienie przebijały się przez stalowo szare chmury i wpadały przez zniszczone okna do zakurzonego pokoju, było już od dawna wysoko na niebie. „ To był tylko sen” – myślał próbując dojść do siebie. W końcu, po kilku łapczywych oddechach uspokoił się. Rozejrzał się po izbie. Jak zwykle rankiem, była pusta.
- Nosz, cholerne samoluby – mamrotał wciągając na nogi jeździeckie buty. – ZAWSZE wstają wcześnie i NIGDY nie pomyślą, żeby obudzić mnie na śniadanie. Cholera.
Sfrustrowany i ciągle jeszcze lekko roztrzęsiony poeta opuścił chatkę lekko się zataczając. Na zewnątrz panowała niezbyt przyjemna atmosfera. Kłębiące się chmury skutecznie przesłaniały słońce, pogrążając okolicę w półmroku. Pustkowie porastały nieliczne karłowate krzewy, jedyne, które potrafiły przystosować się i żyć na spalonych ziemiach. Nieopodal chaty ustawiony był długi stół zawalony resztkami jedzenia oraz brudną zastawą.
- Jak zwykle – mruknął smętnie, odwracając do góry dnem pusty kubek po winie.
- Ach, więc jednak jesteś Grimie! – krzyknął Hagen wychodząc zza chaty, głośno brzęcząc przymałą zbroją, poprawiając spodnie i rozpięty pas. – Ciekawy byłem czy się obudzisz.
Bard spojrzał z irytacją na radośnie głupiego paladyna. Jak zwykle szczerzył żółte zęby a jego gładkiego czoła nie przecinała choćby jedna zmarszczka świadcząca o jakimkolwiek pomyślunku. Czasem zastanawiał się, czy Hagen nie jest przypadkiem zombie (zwłaszcza ogolona na pałę głowa rycerza wzbudzała w nim to skojarzenie), no ale wtedy nie mógłby być jednak paladynem. Tłumaczył więc sobie, że Hagen jest świętym zombie, wskrzeszonym ze zwłok jakiegoś zdechłego paladyna, któremu nie dało się już odratować mózgu. Podzielił się nawet swoją teorią z Kasandrą, ale ta poprosiła go tylko z troską, by już więcej nie pił.
- Taa... – mruknął. – Już wstałem. W samą porę na śniadanie jak widzę.
- Ach na cóż nam strawa gdy, możemy posilić się duchowo! Co nie, bardzie? – Uśmiechnął się szeroko waląc Grima w plecy pozbawiając go na chwilę tchu. – Zatem udajmy się pomodlić w imię świętego Pelora!
- Ekch... Pogięło cię? – odkaszlnął poeta.
Zdumiony paladyn wytrzeszczył wyłupiaste oczy i uniósł wysoko, zrośniętą brew. Po dłuższym milczeniu wybąkał jedynie:
- Czyli nie chcesz pomodlić się do Pelora?
- Jakbyś zgadł – rzucił sarkastycznie bard.
- No ale czemu???
Zirytowany potarł czoło. „O bogowie” – pomyślał – „ale on tępy”.
- Ech... Nieważne. – westchnął. – Gdzie Kasandra i Elenil?
- Poszli nazrywać ziół.
- Na takim zadupiu? – zdziwił się. – Przecież tu ledwo co rośnie trawa, a co dopiero jakieś magiczne zioła!
Paladyn wzruszył masywnymi ramionami.
- Ja tam nic nie wiem.
- To by się akurat zgadzało – rzekł kwaśno, podchodząc do stołu.
Począł go metodycznie przeszukiwać w celu znalezienia jakichś ochłapów. Miał w tym już niezłą wprawę, prawie codziennie załapywał się tylko na resztki. Szybko spostrzegł niedojedzone kawałki chleba, porozrzucane plasterki wędlin, serów i znalazł nawet w połowie pełny bukłak z... wodą. „ No cóż” – pomyślał z niechęcią popijając wodę i zagryzając niedojedzonym chlebem z plastrem szynki – „Lepsze to niż nic” Po chwili zauważył zbliżających się Elenila i Kasandrę.
- O, już wstałeś – stwierdziła czarodziejka, siadając na drugim końcu stołu jak najdalej od barda. – Smacznego – rzuciła sarkastycznie.
- Dzięki – wymamrotał niewyraźnie, przełykając spory kęs.
Po chwili do stołu zasiedli również Hagen i Elenil, sadowiąc się niedaleko Kasandry. Milczeli. Nie było to żadną nowością, bo rycerz zwykle i tak nie miał niczego mądrego do powiedzenia, a druid nie był z natury zbyt gadatliwy. Przedłużające się milczenie poeta przerwał donośnym beknięciem, a następnie przełknął posiłek i powiedział z pretensją w głosie. :
- Dobra. O co chodzi ? – przyjrzał się uważnie twarzom przyjaciół.
- No więc tak. – zabrał głos Elenil. – Skoro jesteśmy już tutaj wszyscy, to możemy określić plan działania. Po pierwsze: Kto jest za tym aby iść na tego ducha głodu?
Wszyscy poza bardem unieśli ręce. „Typowe” – pomyślał gniewnie przewracając oczami.
- Ekchm... A ty Grim?
Patrzyli na niego wyczekująco, czarodziejka z jawną pogardą, a Elenil ze zmarszczonym czołem. Jedynie Hagen gapił się w niebo ze złożonymi do modlitwy dłońmi, debilnie się uśmiechając i mamrocząc coś w stylu: „ Kwiatki, kwiatki, słońce, bóg i motylki, och taak, motylki!”. Bard nie mógł już tego znieść. Zarówno ich wzroku jak i motylków Hagena.
- No dobra, zgadzam się, załatwmy go, miejmy święty spokój. I niech ja mam święty spokój. A ty, Kasandra, w końcu się odczep! Przepraszam, że uciekłem, wybacz mi w końcu. A ty skończ z tymi pieprzonymi motylkami, Hagen! – wyrzucił z siebie.
Atmosfera natychmiast się poprawiła. Pochmurna twarz druida wypogodziła się, a czarodziejka uśmiechnęła się miło. Jedynie paladyn spojrzał na niego z oburzeniem przerywając modlitwę.
- No i to chciałam usłyszeć – powiedziała z zadowoleniem Kasandra.
- Czyli mi wybaczasz?
- No... – powiedziała z wahaniem – Niech ci będzie. A teraz przedstawmy im nasz plan Elenil.
Elenil uśmiechnął się i wyciągnął długą hebanową fajkę zapalając ją krótkim ruchem dłoni („Dlaczego magowie ZAWSZE palą fajki?” – zastanowił się bard.) Po czym rozsiadł się wygodniej na wysokim krześle. Pyknął parę razy i powiedział:
- Kiedy ty sobie smacznie spałeś, ja i Kasandra poszliśmy sprawdzić jak się sprawy mają. Odkryliśmy, że Duchowi Głodu nie zostało już zbyt wiele do żarcia.
- Czyli zaraz zacznie polować na ludzi, tak? – spytał zaciekawiony bard.
- Zgadza się. Musimy go jak najszybciej rozwalić, zanim się zabierze za innych. Okazuje się też, że wokół Ducha kręci się znacznie więcej nieumarłych niż przypuszczaliśmy.
- Ilu? Dziesięciu? Dwudziestu?
Druid zaśmiał się chrapliwie, po czym zakrztusił się dymem z własnej fajki. Kasandra walnęła go mocno w plecy i odwróciła się z powrotem do Grima.
- Niestety nie – powiedziała splatając ręce na blacie. – Jest ich tu grubo ponad setka.
- ŻE CO!? – krzyknął z przerażeniem bard. Jego sen zaczynał się niepokojąco ziszczać.
- Jak zapewne wiesz – wtrącił druid, dochodząc do siebie – ten cmentarz jest przeklęty. Nie jest to zwykła klątwa, o nie. Nad tym miejscem ciąży paskudztwo tak olbrzymie, że każdy kto tutaj umarł, powstanie z martwych jako sługa ciemności. Pamiętasz jeszcze tego szlachcica, o którym mi wczoraj mówiłeś?
- Ha! – przerwał mu nagle Hagen. – Wiem! Wykosimy sk****eli! I po klątwie! To zawsze działa!
Kasandra spojrzała z politowaniem na Hagena.
- Może i tak – powiedziała – ale nie w przypadku tak potężnej klątwy.
Hagen wyraźnie posmutniał.
- Czyli co, żadnej walki? To niby jak zdejmiemy tą klątwę, co?
- Niestety, wydaje mi się, że bez walki się jednak nie obejdzie.
- Hura! – ryknął radośnie Hagen.
- Ee... Taa... Jak już mówiłam... – powiedział zmieszana Kasandra – jeśli chcemy w ogóle zacząć myśleć o pozbyciu się tego Ducha Głodu, to najpierw musimy zdjąć klątwę z cmentarza. Ma zbyt wiele sług, by móc się do niego zbliżyć.
- Hmm...z tego co pamiętam, to Hagen nie miał wczoraj najmniejszych kłopotów z dostaniem się do niego... – stwierdził bard.
- Właśnie to mnie teraz zastanawia. Dlaczego zombie było wczoraj tak mało? Nie mam pojęcia. Później się tego dowiemy.
Zapadła chwila ciszy. Nagle Grim coś sobie przypomniał.
- Chwila. Mówiłeś coś o tym szlachcicu, Elenil. O co z nim biega?
- Wygląda na to, że ten twój szlachcic to właśnie Duch Głodu – stwierdził druid.
- Co ty!
- Ludzie wciskali nam kit. Dobrze wiedzieli, że Duchowi zaraz skończy się żarcie i postanowili nas podpuścić, żebyśmy się dla nich go pozbyli. Albo posłużyli mu za dodatkowy posiłek. Ten szlachcic umarł stosunkowo niedawno. Podobnie jak i nasz nekromanta, który zresztą stoi za całą sprawą.
- To on rzucił klątwę?
- Tak – odparł poważnie druid. – Pozwólcie, że opowiem wam historię naszego nekromanty, którą wyczytałem z jego dziennika... – Urwał, spostrzegłszy skrzywione twarze reszty drużyny. – No dobra – rzekł kwaśno – najogólniej. Nasz nekromanta wdał się w potyczkę ze szlachcicem. Przewidział swoją porażkę, więc postanowił, w razie przegranej zabezpieczyć się klątwą. Jak wiemy przegrał, więc klątwa została aktywowana. No i tyle. Szlachcic obciążony klątwą przemienił się w nieumarłego Ducha Głodu, a pogrzebani na cmentarzu ludzie powstali, aby mu służyć i by wypełniać ostatnią wolę nekromanty.
- No i wszystko jasne. Ale dalej nie wiemy jak zdjąć klątwę. – zafrasował się bard.
- Posłuchaj Grim – wtrąciła Kasandra przechylając się nad stołem – musisz wiedzieć, że aby powstała taka klątwa, zaklęcie musi być rzucone wcześniej. Najpierw musi mieć swój ośrodek, swoje serce.
- Zgadza się – potwierdził druid. – Z tego co wiemy, ten nekromanta musiał mieć swoją ukrytą pracownię, gdzie przeprowadzał swoje najobrzydliwsze eksperymenty.
- Ha! Jasne! Ci źli neku...nekoro... nekaro... no... ci... no... no magowie, zawsze mają ukryte pracownie. – zgodził się paladyn. – Każdy którego ubiłem taką miał, więc ten nie może być wyjątkiem.
Elenil uniósł brwi zadziwiony wiedzą rycerza.
- Zgadza się Hagen. – skinął głową - Wczoraj próbowałem ją znaleźć, ale bez skutku. Podejrzewam, że właśnie tam ukrył serce klątwy. Na szczęście udało mi się odnaleźć w jego dzienniku pewne tajemnicze inskrypcje. Mam nadzieję, że uda ci się je odcyfrować Grimie...
Bard skinął głową. Zawsze ciekawiły go języki obce, a szczególną radość zawsze sprawiało mu czytanie zwojów zapisanych w zapomnianych językach. Lubił też w nich przeklinać. Wtem odezwał się Hagen, uśmiechając się z nadzieją:
- No i wreszcie coś się zacznie dziać...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Grim dnia Nie 13:58, 30 Wrz 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Akha Quar'c
Sierżant
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 21:23, 15 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Oj, kontynuuj Grim Chociaż z tymi imionami dobiłeś Słuchaj, ja bym powiedział, że aż za dużo tych pogawędek, prawie zero akcji, ale na pcozątku o to chodzi. Możesz mi napsiać co zamierzasz dalej napisać?
Ogólnie ciekawe opowiadanie, z którego może wyjść powieść.
Pozdro!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Grim
Paladyn
Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Doliny Górniczej w Khorinis
|
Wysłany: Nie 12:55, 16 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Dzięki Akha Quar'c. Ale co dobiłem z tymi imionami? I niestety nie powiem co dalej, muszę najpierw to wymyśłić i przelać na papier. Mogę tylko powiedzieć, że będzie o wiele więcej akcji i naturalnie wyprawa na tego Ducha Głodu. I niestety musisz się przyzwyczaić do dużej ilości dialogów bo taki mam styl ;P. Jeśli chodzi o imiona to mogę wytłumaczyć dlaczego się tak nazywają. Aha w pierwotnej wersji Paladyn Hagen nazywał się Enchoreus ale uznałem to za perwersję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Akha Quar'c
Sierżant
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 19:11, 16 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Oj, bo pomysłałem sobie, że te imiona to pewna aluzja ale mogłem się mylić No więc, powodzenia Ci życzę, wyprawa na duszka może być ciekawa, więc czekamniecierpliwie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Grim
Paladyn
Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Doliny Górniczej w Khorinis
|
Wysłany: Pon 19:35, 17 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Piękne dzięki. Ale może jednak wytłumacze o co mi chodziło z Imonami...
Grim - cóż pewien bark skromności ze strony autora. Poza tym nie miałem pomysłów ;P. Zresztą już znacznie wcześniej został stworzony jako Bard w D&D, oraz jeden z bohaterów mojego komiksu fantasy.
Elenil - Podobnie, jak i Grim jest to postać stworzona z początku w realiach D&D również jest druidem. Podobnie jest też bohaterem komiksu.
Hagen - drobna perwersja w stronę nadętego Paladyna z Gothica II. Poza tym uznałem, że Enchoreus (imię pierwotne) jest zbyt dziwne by mógł je nosić paladyn.
Kasandra - Imię wieszczki przepowiadającej same nieszczęścia. Uznałem, że to idealne imię dla czarodziejki, poza tym również będzie wróżbitką.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Akha Quar'c
Sierżant
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 20:35, 17 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Nie chodziło mi o wszystkie imiona, tylko o Grima i Elenila Wiesz, aluzja, że chciałeś w jakiś sposób dopalić Elanilowi, bo odniosłem mylne wrażenie, iż stworzyłeś Grima (siebie) lepszego od Elenila:P ale pomyliłem się, wybacz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Grim
Paladyn
Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Doliny Górniczej w Khorinis
|
Wysłany: Wto 10:43, 18 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Elenil nie jest lepszy od Grima i vice versa. Obaj mają całkiem różne charaktery. Ale z Elenila zrobiłem mruka, zaś Grim jest tym wesołym, zabawnym i wygadanym. Niestety, nie jest zbyt roztropny, w przeciwieństwie do Elenila który w zamierzeniu będzie rozsądny i mądry ale przemądrzały i nadęty. Zresztą co tu będę pisał o cechach moich postaci skoro w dalszych częściach opowiadania będe je rozwijał. .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elenil
Namiestnik Królestwa
Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 425
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mroczna Puszcza
|
Wysłany: Wto 16:11, 18 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Ja, nadęty?!?!?! A w ryj byś nie chciał?! Mam ci dać pkt ostrzeżeń, hę????? (żarcik) Ale ja, nadęty? :/
No dobra, a teraz trochę rzeczowej krytyki.
........
To tyle w kwestii krytyki. Opowiadanie świetne, dialogi genialne, i postacie też dobre. Wiem, że masz własne wyobrażenie, ale mój druid nie ma bródki. Czekam na następną cześć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Grim
Paladyn
Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Doliny Górniczej w Khorinis
|
Wysłany: Śro 9:41, 19 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
No nareszcie! Dzięki za "krytykę" Elenil. Może inni pójdą za tobą i też w końcu to przeczytają . A bródka dodaje uroku twojemu druidowi .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elenil
Namiestnik Królestwa
Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 425
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mroczna Puszcza
|
Wysłany: Śro 14:19, 19 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Ja, nadęty. Phi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Grim
Paladyn
Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Doliny Górniczej w Khorinis
|
Wysłany: Pią 11:07, 21 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Nie TY ale mój bohater-Elenil.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elenil
Namiestnik Królestwa
Dołączył: 31 Lip 2007
Posty: 425
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mroczna Puszcza
|
Wysłany: Nie 18:49, 30 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Mmmm... Wyborna kontynuacja, szczególnie moja przemiana w niedźwiedzia. Jakbyś czytał moje myśli Nie, naprawdę super. Kontynuuj. A mnie natchnąłeś do działania. Spróbuję wymyślić jakąś opowieść... Tylko muszę znaleźć pomysł na temat.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Akha Quar'c
Sierżant
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 19:59, 30 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
No, no, nieźle musiałeś się napracować Gratuluje, bardzo mnie wciągnęło Twoje opowiadanie. Myślę , nie, ja wiem - musisz konyunować ! Jeśli tego nie zrobisz, spartolisz dobrą robotę ! I nie dziwie Ci się, że gubisz się w moim opowiadaniu. Ja lubię, jak wszystko jest poplątane, wtedy czytelnik musi się nagłowić co ma być dalej i to jest dobre. A Ty, wolisz, żeby był ład w opowiadaniu. Ciągniesz jeden wątek. U mnie w opowiadaniu wejdzie jeszcze nie jeden
Kontynuuj !
Pozdro!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|